Tajemnicze, często owiane złą sławą, a niekiedy wręcz mroczne. I z pewnością niedostępne dla przeciętnego człowieka „klasy pracującej”. Samochody, którymi jeździła władza, najlepsze wrażenie – na szczęście – robią już tylko w muzeum.
Stworzone z z rozmachem, jakby każdy jadący w środku dostojnik manifestował nim swoją potęgę. Samochody dla dygnitarzy i przywódców nawet w muzeum dostarczają łamigłówki przy ich wyeksponowaniu – są absurdalnie wielkie i nieporęczne. Wszystko wyjaśnia rzut okiem przez szybę tylnych drzwi, o ile nie są odgrodzone od ciekawskich spojrzeń zasłonami – dostojnik musiał podróżować w komfortowej przestrzeni. A i same limuzyny, projektowane i produkowane w zasadzie tylko na użytek najwyższych władz, prezentowały rozmach konstrukcyjny, by pancerną wręcz izolacją spełniać funkcję bezpiecznej przystani. Prym wiodły limuzyny amerykańskie i radzieckie. Te drugie nagminnie zżynane z tych pierwszych. I rozwiązaniami technicznymi, i stylistycznymi. Miało je różnić jedynie to, że powinny się prezentować jeszcze okazalej. Ot, ZIŁ z lat 80. – wszystko inne wygląda przy nim jak miniatura. Tutejszy egzemplarz przyjechał do muzeum w Białej Oleckiej ze wschodu na kołach, kierowany zresztą przez jego założyciela. W Moskwie był w rękach pasjonata. Nabył auto po wycofaniu z użytku z administracji Michaiła Gorbaczowa.
Wcześniej radzieckie władze wożono ZIS-ami i Czajkami. Tymi drugimi również PRL-owskich dygnitarzy. Co by nie mówić o siermiężnym stylu limuzyn, to tylne przedziały pasażerskie i dzisiaj kłują w oczy przepychem. Muzeum zgromadziło sporo aut dawnej władzy. Poświecono im oddzielną sekcję – od Wołgi, po brytyjskiego Humbera. On akurat trafił tu z ciekawą historią – był na stanie Kurii Warszawskiej w czasach sprawowania posługi przez kardynała Stefana Wyszyńskiego. Humberami jeździli też resortowi urzędnicy. Do zakupu floty 80 Humberów Super Snipe przyczynił się sam premier Józef Cyrankiewicz, który znany był z zamiłowania do aut dobrej klasy. Tatrami 613 wożono przywódców Czechosłowacji, m.in. Václava Havla, jej ostatniego prezydenta i zarazem pierwszego Czech. Aż do upadku komunizmu modele te były przeznaczone wyłącznie dla jednostek rządowych i nie mogli kupować ich zwykli użytkownicy.
Nie sposób obojętnie przejść obok dumy niemieckiej motoryzacji, czyli Mercedesa 300 z lat 50., bardziej znanego jako „Adenauer”. Zaprezentowana na frankfurckich targach dostojna limuzyna z kunsztownym wnętrzem wpadła w oko odwiedzającego wydarzenie pierwszemu kanclerzowi Konradowi Adenauerowi. Wytypował ją na służbowy samochód i do końca kadencji w 1963 roku użytkował aż sześć modeli. Mercedesy 300 upodobali sobie też inni przywódcy – również sześć sztuk mieli m.in. Cyrankiewicz i Gomułka. Kolejny polski akcent to przedłużana limuzyna Volvo. Taka była na stanie kancelarii Prezesa Rady Ministrów z czasów, gdy wożono nią premier Hannę Suchocką. Ale pierwszy egzemplarz zakupiono już za prezydentury Wojciecha Jaruzelskiego, który następnie „odziedziczył” Lech Wałęsa. Przymierzając się do przepastnych kanap tych eksponatów, na myśl przychodzi jedno: gdyby tylko one potrafiły mówić…
Made In Warmia & Mazury
No. 56 / grudzień 2023 – styczeń 2024