W ogóle to znacie tę zasłużoną francuską markę? Co prawda nie ma jej oficjalnie od 56 lat, ale Panhard wniósł bardzo dużo patentów do motoryzacji, z których czerpały potem kolejne zacne firmy. Marka bowiem od samego początku postawiła na sport, który był niezłym polem doświadczalnym dla odważnych rozwiązań. I tu trzeba zaznaczyć, że stworzona w 1891 roku marka Panhard już dwa lata później wygrała poważne zawody, a w sumie ma na koncie 22 Grand Prix. Nasz bohater wyjątkiem nie jest – identyczne modele Panharda PL17 Tigre w 1961 zajęły trzy pierwsze miejsca (!) w słynnym Rajdzie Monte Carlo. I to wszystko z dwucylindrowym bokserem chłodzonym powietrzem o pojemności ledwie 850 ccm, choć niezłej mocy 50 KM.
Kim więc jest ten nasz utytułowany, nieco ekstrawagancki przybysz? Przede wszystkim to pokaz wielkiej finezji, którą kierowali się styliści tego wyjątkowego sedana. Ciekawostką jest, że tylko w pierwszym okresie produkcji (jak nasz z 1959 roku) miał drzwi otwierane „pod wiatr”, co tylko dodaje mu smaczku. Na żywo przekonacie się, że nadwozie jest nieporównywalne z żadnym innym znanym wam pojazdem. Nawet Citroen, który przejął Panharda w 1967 roku nie czarował swoimi DS-ami tak, jak właśnie PL17-ka w wersji Tigre. No i koniecznie obejrzyjcie jego oryginalną tapicerkę, która ma tygrysie akcenty, jak zwiastuje nazwa modelu.
A propos nazwy… PL17 kryje też ciekawostkę. O ile litery pochodzą od dwóch założyciel – Panharda i Levassora, to liczba jest sumą cyfr 5, 6, 6. I cóż to za łamigłówka? Uwaga – nie śmiać się! To 5 koni podatkowych, co było wówczas miarą daniny za posiadanie auta o odpowiedniej mocy, 6 osób mieściły dwie pojedyncze kanapy Panharda, zaś kolejne 6 to spalanie w litrach.
I jak tu nie fascynować się klasyczną motoryzacją!